RECENZJA FILMU „AGFA 1939. PODRÓŻ W CZASY WOJNY”

Pamiętam jak w 2014 roku w ramach prezentacji Docs to go! na 54. edycji Krakowskiego Festiwalu Filmowego Michał Wnuk przedstawiał swój nieukończony wówczas film: „Agfa 1939”. By realizację doprowadzić do końca potrzebował jednej czwartej budżetu. W duchu kibicowałem mu wtedy, gdyż wydaje mi się, że rozumiem motywację stojącą za pragnieniem opowiedzenia tej historii. Z wielką radością przeczytałem w repertuarze następnej edycji festiwalu, że film „Agfa 1939. Podróż w czasy wojny” wziął udział w konkursie polskim.

„Agfa 1939” to osobista historia reżysera, który odnajduje w domu pomarańczowe pudełko ze świetnie zachowanymi zdjęciami i taśmami filmowymi z okresu II Wojny Światowej. Zdjęć jest dużo, są enigmatycznie opisane na odwrocie, ukazują momenty ostatnich dni pokoju i burzliwych czasów wojny, postaci i miejsca rozrzucone na mapie Europy Środkowej. Michał Wnuk chce dotrzeć do źródła tych fotografii. Pierwszym tropem jest jego dziadek Alojzy, który pracował w Wermachcie jako lekarz. Szybko jednak okazuje się, że fotografie mają z nim niewiele wspólnego. Rozpoczyna się obsesyjne poszukiwanie autora (choć ze względu na złożony charakter źródła należy raczej mówić o wielu autorach), krok po kroku, miejsce po miejscu, od jednej rozmowy do następnej. W tym uporczywym poszukiwaniu dostrzegam fascynację czasem, jaką odczuwamy niekiedy oglądając fotografie. Momentów i ludzi utrwalonych na kliszy aparatu dawno już nie ma, ale w jakiś sposób przecież istnieją. Motywacją tego filmowego „śledztwa” jest chęć poznania przeszłości i opowiedzenia jej na nowo. Umiejscawia to „Agfę” w kontekście niektórych filmów found footage, choćby twórczości Pétera Forgács’a, autora cyklu „Private Hungary”, którym przyświeca podobny stosunek do historii.

Michał Wnuk jest ponadto reżyserem młodym, II Wojnę Światową poznał przez filmy, telewizję i obowiązkowe lekcje w szkole. Otwierając pudełko Agfy odkrywa historię codzienną, pospolitą, chwile zwykłych ludzi, a nie pomnikowych bohaterów najważniejszych bitew. W rozmowie z matką słyszy pytanie: „po co?” Dlaczego pyta o przeszłość? W „Agfie 1939” przeszłość jest tożsamością, złożoną i trudną, tak jak skomplikowane były polsko-niemieckie relacje przed 1. września, w wielonarodowej II Rzeczpospolitej. O tych stosunkach także opowiada „Podróż w czasy wojny”.

Wyprawa nie kończy się sukcesem, choć zatrzymujemy się tuż przed jej finałem. Trop się urywa, bowiem osoby, które mogły zrobić owe zdjęcia odeszły. Jednak to nie rozwiązania zagadki należy się spodziewać po „Agfie 1939”. Film nie dopowiada historii pomarańczowego pudełka do końca, ale sam jest historią, zapisem wielu rozmów, miejsc, częścią oral history II Wojny Światowej. Jest ponadto manifestem autora, który podjął wyzwanie obrazów z przeszłości. Film kończy scena hołdu, jaki Michał Wnuk, razem z babcią, składają bohaterowi AK, zamordowanemu przez Urząd Bezpieczeństwa. Ocalił pudełko z fotografiami, by służyły tym, którzy urodzili się już po wojnie.

Michał Kucharczyk