MARCIN WRONA: FILMY DOKUMENTALNE RZĄDZĄ! (TYLKO GDZIE JE MOŻNA OBEJRZEĆ?)*

Marcin Wrona, fabularzysta znany dzięki takim tytułom, jak: „Moja krew” (2007) czy „Chrzest” (2010), ostatnio również juror na Krakowskim Festiwalu Filmowym, dla serwisu wp.pl pisze o najnowszych polskich dokumentach (laureatach w Krakowie) i ich braku w telewizji publicznej.


„Tuż po festiwalu w Gdyni, oczy wszystkich są zwrócone na rodzime filmy fabularne. A tymczasem całkiem niedawno skończył się Krakowski Festiwal Filmowy, jedna z najstarszych imprez filmowych w Europie. (…) Kojarzony z dobrą selekcją dokumentu. W konkurencji z filmem fabularnym, czy animacją, dobry dokument zawsze ma większą siłę. Potwierdził to zwłaszcza polski konkurs, zupełnie zdominowany przez propozycje dokumentalistów. To kolejny sygnał dla władz TVP, której misją powinno być emitowanie m.in. tego typu filmów. 


Od dłuższego czasu przejawy dojrzalszej, bardziej świadomej, czy też drapieżniejszej artystycznie formy filmu dokumentalnego zostały niemal całkowicie wykastrowane z repertuaru publicznej telewizji. A gdzie misyjność tego medium? Dlaczego podatnicy mają oglądać żenujące programy rozrywkowe, czy kiepsko zrobione soap opery? (…) Piszę to w obronie pasma dokumentalnego, ale zjawisko jest szersze, dotyczy też teatru TV i ambitniejszych filmów, nie wspominając o scenie muzycznej. Przykre, że ludzie z wielkim dorobkiem, którzy mają coś interesującego do przekazania, są jakby na cenzurowanym. 


(…) Trzy filmy spośród ponad trzydziestu propozycji konkursowych [na 51. Krakowskim Festiwalu Filmowym – przyp. red.] zasługują na szczególną uwagę: „Kołysanka z Phom Penh” w reżyserii Pawła Kloca, świadomy, wielowymiarowy obraz pary, usiłującej za wszelką cenę przetrwać w piekle przedmieść Phnom Penh. Związek Izraelczyka, wróżbity żyjącego z Tarota oraz Khmerki, zmuszanej do wyprzedaży kolejnych jej dzieci, trwa tylko dzięki jego uporowi, naiwnej wierze, że można pozostać czystym w patologicznej rzeczywistości bez zasad. 


(…) Mistrz dokumentu Marcel Łoziński sięgnął po temat mu bliski. W „Tonia i jej dzieci” następuje spotkanie rodzeństwa, które po dziesięcioleciach ogląda materiał nakręcony przez Łozińskiego jeszcze w latach pięćdziesiątych. (…) Jest powrót do przeszłości w głąb relacji z rodzicami, ale też opowieść o paradoksach naszej historii okresu powojennego, gdzie pojęcia i ideologie zmieniały swoje znaczenia i cele, jakim maiły służyć. Przerażające jest to jak system wierzeń i polityka dezintegruje człowieczeństwo. Film przejmujący, prosty, mądry.


„Argentyńska lekcja” zebrała, wliczając międzynarodowy konkurs, chyba najwięcej nagród. Zasłużenie. Wojciech Staroń jak mało kto potrafi znaleźć walor piękna w codziennym życiu. Potrafi z kamerą zagłębić się w prywatny świat bohaterów, uczestniczyć, ale nie ingerować. (…) Nie ocenia, patrzy przychylnym okiem. Sam się uczy, widzowie z nim.”



___
* tytuł oraz fragmenty tekstu zaczerpnięte z felietonu Marcina Wrony dla serwisu wp.pl - [http://film.wp.pl/id,119135,title,Marcin-Wrona-Filmy-dokumentalne-rzadza-Tylko-gdzie-je-mozna-obejrzec,felieton.html?ticaid=1c836]