POLSKIE DOKUMENTY ETNOGRAFICZNE – POLSKA WIEŚ W FILMACH WŁADYSŁAWA ŚLESICKIEGO I PAWŁA ŁOZIŃSKIEGO

Zapraszamy na kolejną odsłonę comiesięcznego cyklu „Polskie dokumenty etnograficzne”. W tym miesiącu Magdalena Ciesielska, doktorantka w Instytucie Sztuk Audiowizualnych UJ, pisze o dwu ważnych filmach, portretujących Polską wieś: pierwszy, „Rodzina człowiecza” Władysława Ślesickiego, należy do najwybitniejszych dzieł cenionego dokumentalisty i został nagrodzony w 1966 roku Złotym Lajkonikiem w Krakowie i Złotym Lwem w Wenecji; drugi, „Mój spis z natury we wsi Leźno Małe” Pawła Łozińskiego, wpisuje się w szereg znakomitych filmów, tworzących cykl pt. „Nasz spis powszechny”.

 

 

Władysław Ślesicki, w swoim charakterystycznym, epickim stylu w 1966 roku realizuje niezwykły film pt. „Rodzina człowiecza”. Tym razem pokazuje widzom jedną dobę z życia pewnej rodziny we wsi Płoska. Reżyser zainspirowany wystawą fotografii (o tym samym tytule) tworzy epos o człowieku wsi, pracowitym i żyjącym w zgodzie z naturą. Kolejny raz Ślesicki pozostawia obraz bez komentarza, ogranicza do minimum dialogi, skupiając się na wiernym oddaniu codziennych obowiązków związanych z pracą i życiem na wsi. Zwraca uwagę na szczegóły, pokazując spracowane ręce, pot kapiący z czoła czy skupioną twarz. Realizm podkreślony jest anonimowością kamery, nie widzimy bowiem ani razu, aby któryś z bohaterów odwrócił się w jej stronę, popatrzył na operatora, zdradził obecność medium. Wręcz przeciwnie, protagoniści wydają się być bardzo naturalni a kamera wcale ich nie peszy. Bez wątpienia musieli oni dobrze znać twórcę filmu i przyzwyczaić się do jego obecności. Reżyser z kolei, nie kryje swojej fascynacji tymi ludźmi, których życie – jak pokazuje w filmie – płynie zgodnie z prawami natury. Ślesicki pokazuje człowieka żyjącego w symbiozie z naturą, podporządkowanego jej wyrokom i całkowicie pogodzonym ze swym losem. Choć na co dzień bohaterowie wykonują bardzo ciężką pracę (możemy domyślać się, że ich życie nie jest proste), to brak w nich niechęci, żalu czy zrezygnowania. Każdy ma tu wyznaczoną rolę, zadania, których wykonywanie jest sensem egzystencji. Nawet podczas posiłku (tu pojawią się dialogi) rozmawiają o pracy. Nie bez znaczenia wydaje się fakt, że mamy do czynienia z rodziną wielopokoleniową. Dziadkowie, dzieci i wnuki, mieszkają w jednym domu i wspólnie dbają o gospodarstwo. Panuje między nimi harmonia i porozumienie, gdyż żyją według tych samych, starych schematów. Młode pokolenie jest mocno przywiązane do tradycji, w której dorastało, dlatego nie zmienia jej, nie modyfikuje. Reżyser podkreśla tym pewną ciągłość tradycyjnego życia, które nie tylko daje szczęście i spokój, ale przede wszystkim stanowi o wartości ludzkiego istnienia.

Obraz pracy jest pokazany realistycznie i bardzo szczegółowo. Jednak idea, która z tego obrazu płynie okazuje się być bardzo romantyczna. Ślesicki przedstawia wiejską rzeczywistość jednowymiarowo, zbyt idealistycznie, pokazując jedynie własne wyobrażenie tego świata. Dzięki temu jednak, jesteśmy w stanie zakochać się w tym niezwykle barwnym ułamku wiejskiego życia.

Duże znaczenie ma dla reżysera rozpościerający się dookoła i zapierający dech w piersiach krajobraz. W filmie nie jest on tylko pięknym tłem, ale istotnym detalem, który Ślesicki stawia na równi z człowiekiem. Daje tym samym do zrozumienia, że zarówno istoty ludzkie jak i przyroda, przynależą na równych prawach do tego samego świata natury. Twórca, (zresztą nie pierwszy raz w swojej karierze) urzeka widza wyjątkowymi zdjęciami przyrody, w których podkreśla nierozerwalną więź, miedzy wszystkimi jej elementami. Poetyckie sztafaże, wprowadzają nas w malowniczy świata polskiej wsi, gdzie piękno i romantyzm przenika się z surowością i dostojeństwem. Godne zapamiętania są sceny, w których obserwujemy rybaka na łódce. Widzimy jak zakłada i rzuca przynętę. Jego stara twarz jest skupiona a dłonie zręczne. Na jeziorze panuje cisza, słyszymy tylko żaby, szum wody i lasu. W pewnym momencie spoglądamy jego oczami na dwa, walczące w wodzie ptaki, które na kilka sekund ten spokój przerywają. Ślesicki uchwycił moment bardzo ulotny, chwilę, tym cenniejszą, że niemożliwą do powtórzenia.

Film ten (podobnie jak inne dzieła reżysera) posiada również wartość poznawczą, która pozwala nam zdobyć wiedzę na temat sposobów pracy, używanych narzędziach i codziennych zwyczajach. Skrupulatnie bowiem fotografował każdy znaczący element ludowego obyczaju.

Wieś, z nieco innej perspektywy, pokazuje nam Paweł Łoziński w filmie „Mój spis z natury we wsi Leźno Małe” (2002), pochodzący z cyklu „Nasz spis powszechny”. Pretekstem do powstania tego obrazu był Narodowy Spis Powszechny. Reżyser jednak realizuje tu swój własny rejestr, ludzkich marzeń, pragnień i opinii na temat rzeczywistości wokół.

Bohaterami są mieszkańcy jednej wioski, którzy opowiadają o swoim życiu, marzeniach, codziennych zmartwieniach i radościach. Bardzo ciężko pracują, lecz wciąż brakuje im pieniędzy na rozwój gospodarstw, które są podstawą ich egzystencji. W wielu wypowiedziach słyszymy żal do państwa, ludzi i instytucji, które w żaden sposób nie pomagają ludziom wsi. Na pytanie o marzenia, nie potrafią odpowiedzieć, a jeśli już to są to bardzo prozaiczne, mało wygórowane życzenia. Wydaje się jednak, że mimo to, posiadają oni znacznie więcej, niż mogłoby się wydawać. W swoim życiu znajdują bowiem miejsce na szczęście, doceniając i ciesząc się z najprostszych rzeczy tj. dostęp do prądu czy wody. Wielu z nich kocha swoja pracę, słyszymy także jak z czułością mówią o swoich zwierzętach i otaczającej ich przyrodzie. Łoziński pokazuje, że mimo zmian zachodzących na wsi, więź łącząca człowieka z ziemią nadal jest bardzo silna.

Tu także mamy bohaterów reprezentujących różne pokolenia, ale podkreślone zostają różnice miedzy nimi. Młodsi, są znacznie bardziej zbuntowani i źli, chcą za wszelką cenę okazać swoją frustrację. Poznajemy Benka, który nie chce dać się spisać, wyrażając tym swoje niezadowolenie i obrazę na państwo. Starsi natomiast, choć z rozżaleniem wspominają stare czasy, w których żyło się lepiej, to godzą się z tą współczesną rzeczywistością i nie walczą. Jak twierdzi ojciec Benka– co władza wymaga, to trzeba robić i nie zgadza się z postępowaniem syna. Inny z bohaterów, starszy pan grabiący siano, również mówi o złych czasach dla rolników, ale krytykuje bunt, który rodzi się w „młodych”. Twierdzi, że zaszkodzi on wszystkim a nie pomoże nikomu. Te różnice, są niewątpliwie wynikiem odmiennych doświadczeń pokoleniowych. Nie jest to jednak nic wyjątkowego, gdyż konflikt między starym a nowym był zawsze nieodłączną częścią, każdej niemal społeczności.

Łoziński również pokazuje malowniczy krajobraz tamtejszych rejonów, jednak na pierwszym miejscu stawia on człowieka i jemu oddaje głos. Same obrazy nic nam nie mówią. Ludzie wsi są dumni i nieprzejednani a jednocześnie życzliwi i otwarci. Wypowiadają się do kamery chętnie i szczerze. Czasami widzimy speszenie i pozowanie, ale dzięki temu film wydaje się bardziej prawdziwy. Obraz wsi zaproponowany przez Łozińskiego jest wielowymiarowy, pełen ciekawych osobowości, z których każda, ma swój sposób na trudy codzienności. Ich praca, mimo że nie przedkłada się na zyski, daje im radość i wciąż, jest najważniejszym detalem w ich życiu. Reżyser odsłania przed nami różne strony wiejskiego losu, który z jednej strony przepełniony jest ciężką pracą i walką o godne życie, a z drugiej niezwykłą pogodą ducha i odwagą.


Magdalena Ciesielska