RECENZJA FILMU "KRZYŻOKI" ANNY GAWLITY

Międzynarodowa premiera krótkometrażowego dokumentu "Krzyżoki" Anny Gawlity odbyła się właśnie na festiwalu Ji.hlava w Czechach. Zapraszamy do przeczytania recenzji filmu.

Błyskotliwe i efektowne obserwacje z corocznej konnej pielgrzymki po polskiej wsi koło Opola stają się dla Anny Gawlity punktem wyjścia dla małego, czarno-białego eseju o sferze sacrum i profanum. Tytułowe „Krzyżoki” to - jak możemy przeczytać w napisach
końcowych filmu - „regionalny zwyczaj, prawdopodobnie o pogańskim pochodzeniu, kultywowany w południowej Polsce. Każdego roku w Niedzielę Wielkanocną, spod kościoła we wsi Sternalice koło Opola, wyrusza konna pielgrzymka. Pielgrzymi proszą o urodzaj w zbiorach i ochronę przed klęskami żywiołowymi”.

Dokumentalny obraz Gawlity można odczytywać na dwa sposoby, z jednej strony film jest etnograficzną impresją na temat ważnego okresu dla mieszkańców wsi, z drugiej strony to film demaskujący człowieka, wiarę, kościół, film, w którym z równą intensywnością obrzędy religijne przenikają się z rytualną ucztą, jedzeniem i alkoholem. Gawlita krok po kroku opisuje przebieg obchodów święta, każdy element, każda czynność jest tu równie ważna - czy jest to załadunek koni, modlitwa wiernych, wędrówka świętej figurki, czy zakrapiane alkoholem przerwy w pielgrzymce. Niewiele pada w tym filmie słów, ale czarno-białe kadry Tomasza Wolskiego to uchwycone w ruchu obrazy, będące zapisem rzeczywistości w kluczowym momencie.

Jest w tym filmie coś ze Ślesickiego i Karabasza - etnograficzna fotografia człowieka, zwierzęcia, natury, zachwyt nad ruchem, gestem i ulotnym pięknem. Ale jest też w „Krzyżokach” coś z kina Wiszniewskiego - fascynacja posągami i budowanie posągowych bohaterów spośród „zwykłych” ludzi. Tyle, że z tych posągów, które buduje Gawlita uchodzi powietrze, bohaterowie „Krzyżoków” unoszą się i opadają nie tylko podczas święta, ale również na naszych oczach, mając w tle swój cały dobytek.

Precyzyjny montaż oddaje w całościowej strukturze filmu charakter święta. Najpierw, gdy konie przygotowywane są do transportu, ekran „wibruje” pojedynczymi ujęciami nasyconymi niepokojem. W ostatnim kadrze przed tytułem zaglądamy w głębokie oczy bezbronnego konia. Zwierzęta w filmie Gawlity to milczący świadkowie i ofiary ludzkiej hipokryzji. Kiedy już konie dostają się w ręce uczestników pielgrzymki obraz nabiera dynamiki: ruchy kamery, długość i następstwo ujęć, bliskość planów współbrzmią z poszczególnymi elementami obchodów święta. Modlitwy, konny przejazd wokół pobliskich gospodarstw, żarliwe śpiewy zakrapiane alkoholem - tę wizualną gonitwę uzupełniają dodatkowo bardzo bliskie obrazy niewielkiej figurki Chrystusa Zmartwychwstałego, która wędruje od domu do domu, z rąk do rąk, jakby trofeum.

„Krzyżoki” to jeden z ciekawszych obrazów dokumentalnych ostatnich lat. To film, który powstaje z rzeczywistości i na naszych oczach staje się głębokim esejem pisanym kamerą.

Daniel Stopa