NOWY SZEF DOKUMENTU W TVP1
W „Gazecie Wyborczej” pojawił się wywiad z Andrzejem Fidykiem, reżyserem i scenarzystą filmów dokumentalnych („Defilada”, „Kiniarze z Kalkuty”, „Yodok Stories”), a od kilku dni – nowym szefem redakcji dokumentalnej TVP1.
Wywiad ukazał się na łamach „Gazety Wyborczej” 20 sierpnia – dwa dni po przejęciu przez Fidyka redakcji dokumentalnej TVP1. Barbara Pawłowska, która dotychczas pełniła stanowisko szefa redakcji, została jego zastępczynią. Rozmowę z Andrzejem Fidykiem przeprowadziła Donata Subbotko. Poniżej prezentujemy jej fragmenty:
Donata Subbotko: Niedawno polscy dokumentaliści wystosowali apel do TVP o zapewnienie finansowania produkcji filmów dokumentalnych, o odpowiednie miejsce w ramówce na polskie filmy, o transparentność w procesie ich realizacji. Czy objęcie przez pana stanowiska szefa redakcji dokumentalnej oznacza, że polityka TVP pójdzie w tym kierunku?
Andrzej Fidyk: Dyrektor Iwona Schymalla, która zaproponowała mi tę funkcję, obiecała - choć jeszcze nie było mowy o konkretach - że na pewno będą pieniądze na dokument w Jedynce, a od nowego sezonu, czyli od stycznia 2012 r., na antenie pojawi się drugie z kolei pasmo dokumentalne w prime time, bo pierwsze wraca od września - w środy o godz. 22.30. Obiecała mi także autonomię - to znaczy, że poprowadzę tę redakcję autorsko.
Jakie tematy uważa pan za warte filmu dokumentalnego?
A. F.: Nie interesuje mnie film przeciętny. Będę zamawiał dokumenty, które mają rokowania na filmy wybitne. A film może być wybitny z dwóch powodów: po pierwsze, jeśli ma najwyższą jakość artystyczną i szansę zaistnienia na światowych festiwalach; po drugie, jeśli może odnieść sukces telewizyjny, czyli mieć dużą oglądalność. Ideałem byłoby oczywiście, gdyby film łączył jedno i drugie, ale nie zawsze tak może być.
(…)
Polski dokument jest potęgą, mimo to TVP praktycznie nie wspiera dokumentalistów finansowo, ratuje ich PISF. Czy to się zmieni?
A. F.: W telewizji sytuacja finansowa jest ciągle niepewna, co przyjmuję ze zrozumieniem, nie mogę niczego obiecywać, ale pani dyrektor po to zaprosiła mnie do współpracy, żeby dokument mocno zaistniał w TVP. Zmieni się finansowanie projektów, bo redakcja dokumentu otrzyma konkretny budżet. Za jakiś czas będę mógł powiedzieć, ile mamy pieniędzy na polskie produkcje. Zależy mi na tym, żeby wszystko było transparentne. Mało tego, będę chciał zorganizować duże spotkanie z reprezentantami dokumentalistów, żeby ustalić zasady współpracy i wzajemnego zaufania.
Ale czy TVP będzie wreszcie współpracowała z PISF?
A. F.: Myślę, że wspólnie z PISF zastanowimy się, czy jest możliwe wypracowanie pewnej polityki w finansowaniu projektów, bo czasami te interesy się rozchodzą. Ja też oceniam projekty w PISF - są takie, którym daję pozytywną notę, ale niekoniecznie chciałbym je wszystkie dofinansować w TVP. Jak wspomniałem, postawię na filmy o Polsce współczesnej. Jeśli chodzi o obrazy historyczne, to inwestowałbym ewentualnie w takie, które obejrzy się z zapartym tchem, w stylu np. filmu "Jewgienij Chałdej - fotograf Stalina" - to kapitalny dokument o fotografie, który zrobił słynne zdjęcie sowieckiego żołnierza wkładającego radziecką flagę na Reichstagu po zdobyciu Berlina. Zdjęcie to trzeba było potem retuszować, bo jego bohater miał na lewej ręce kilka zegarków, a świat nie mógł przecież pomyśleć, że żołnierz radziecki zabierał zegarki niemieckim trupom. Film znakomity, a przy okazji historyczny. Taki sam jest mój stosunek do filmów politycznych - jeśli już jakiś ma powstać, to musi być naprawdę dobry. Bo chciałbym, żeby dokument reagował na ważniejsze wydarzenia, ale żeby powstawał film, a nie reportaż, czyli żeby obraz wytrzymał potem próbę czasu, miał w sobie drugie dno, jakąś metaforę. Jeżeli projekt nie będzie tego zawierał, to nie zainteresuje mnie.
(…)
Wywiad z Andrzejem Fidykiem można przeczytać na stronie „Gazety Wyborczej”:
wyborcza.pl/1,75475,10142341,Rozmowa_z_Andrzejem_Fidykiem.html